Na te argumenty lepiej się nie powołuj, negocjując podwyżkę!

Do negocjacji podwyżki warto dobrze się przygotować. Najlepiej mieć listę argumentów, którymi możemy posłużyć się w rozmowie z szefem. Ważne jednak, aby uzasadnienie naszej propozycji było przemyślane - radzimy, na jakie argumenty lepiej się nie powoływać, bo mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

W trakcie rozmowy z szefem wprost powiedziałam, że biorę ślub, chcę wziąć potem kredyt na mieszkanie i potrzebuję podwyżki. Niestety nic z tego nie wyszło, szef odmówił, szansę mam dopiero za rok - żali się Magda, młodsza księgowa w centrum usług wspólnych.

Czy sięganie po takie uzasadnienia to na pewno dobry pomysł? Oto 3 rodzaje argumentacji, których lepiej unikać, negocjując zarobki.

  1. A Mirek zarabia lepiej - czyli powoływanie się na zarobki kolegi

Motywowanie podwyżki czynnikami dotyczącymi spraw wewnętrznych firmy (np. kolega z zespołu zarabia więcej) może okazać się nieskuteczne - komentuje Magdalena Łuszczak, Dyrektor HR Futuro Finance - Te argumenty nie dotyczą wykonywanych obowiązków i wkładu pracownika w rozwój firmy. Liczy się Twoja realna praca i sukcesy.

Rada: zamiast dowiadywać się pokątnie, ile zarabia kolega z biurka obok (szczególnie że bardzo często zarobki są - przynajmniej oficjalnie - sprawą poufną), zastanów się, za co cenią Cię współpracownicy i podkreśl to w rozmowie. Przypomnij sobie najbardziej udane projekty zespołowe albo przedsięwzięcie, w którym byłeś liderem czy mentorem. Możesz również sięgnąć po wyniki Twojej oceny (rocznej czy kwartalnej).

  1. Kredyt, dzieci i wakacje - czyli argumenty prywatne

Fakt, że sprawy prywatne są często głównym motywatorem pójścia po podwyżkę, nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Nie należy jednak eksponować tego argumentu w rozmowie z przełożonym. Pamiętajmy, że jest to rozmowa biznesowa, w której chcesz pokazać, że zasługujesz na konkretne wynagrodzenie - jako ceniony specjalista i oddany pracownik. To, że żona chce jechać w tym roku na Teneryfę nie powinno mieć tu nic do rzeczy.

Często pracownicy w ostateczności odwołują się do problemów takich jak spłata kredytu mieszkaniowego, gdy inne argumenty już zawiodły - mówi Magdalena Łuszczak. Jednak nawet w takiej podbramkowej sytuacji lepiej jest poszukać innego, biznesowego uzasadnienia.

Rada: dobrym argumentem jest powołanie się na wynagrodzenia rynkowe. Wejdź na http://zarobki.pracuj.pl i sprawdź, ile zarabiają inni w Twojej branży i na podobnych stanowiskach. Jeśli okaże się, że Twoja pensja znacząco różni się od pensji, które oferują inne firmy, będzie to dobre uzasadnienie do przyznania Ci podwyżki.

Obejrzyj wideo i zobacz, co oprócz pensji możesz negocjować >

  1. Jak nie dostanę podwyżki to… - czyli drobny szantaż

… rzucę papierami, będę pracował gorzej, nie wykonam tego projektu. W trakcie trudnych negocjacji, możemy mieć pokusę, aby postraszyć pracodawcę. Ale groźba, nawet zawoalowana, nie jest nigdy dobrym pomysłem na rozmowy o charakterze zawodowym. Nawet jeśli negocjacje nie idą po Twojej myśli, nie sięgaj po ten argument - jest mała szansa, że przybliży Cię do celu.

Rada: posługuj się raczej argumentami pozytywnymi. Pokaż, jak firma zyskuje, mając Ciebie w zespole, ile oszczędza dzięki Twoim usprawnieniom i jak się rozwinie dzięki pracy, którą zamierzasz wykonać. Szukaj uzasadnień odwołujących się do korzyści, które daje organizacji posiadanie Ciebie w swoich szeregach - przygotuj listę swoich osiągnięć i udanych projektów.

Po jakie argumenty Wy sięgacie, negocjując wyższe wynagrodzenie?