Sami nie wiemy, ile zarabiamy

Polacy lubią narzekać. Zwłaszcza jeśli chodzi o ceny lub zarobki. I zawsze wydaje im się, że w Polsce jest znacznie gorzej niż w rzeczywistości.

Takie złe nastawienie ugruntowują źle interpretowane statystyki. Przykładowo Bankier.pl zebrał dane nt. wysokości średniego wynagrodzenia netto w krajach europejskich i przeliczył te wielkości na dolary. I tak wyszło, że Polacy zarabiają średnio 842 dol. Zgodnie z tymi danymi Niemcy zarabiają od Polaków cztery razy więcej, a Szwajcarzy ponad 6-krotnie więcej. Dodatkowo więcej od naszych rodaków zarabiają także Turcy, Czesi, Chorwaci czy Grecy. I jak tu nie narzekać?

Tylko czy przeliczenie według aktualnego kursu walutowego może być wiarygodne? Warto zauważyć, że przeciętne wynagrodzenie w Polsce liczone w dolarach było najwyższe w 2008 roku, gdy za 1 dolara płaciliśmy 2 złote. Do tej pory tego poziomu nie doścignęliśmy, choć wskaźnik ten w złotych co roku rośnie i to więcej niż inflacja.

Różne płace, ale i różne ceny

A przecież za 100 dol. zarobione w Szwajcarii nie kupimy tylu rzeczy co w Polsce. Dlatego gdy porównujemy średnie płace warto zestawić je z poziomem cen w danym kraju.Akurat tak się składa, że Szwajcaria ma jedne z najwyższych cen w Europie, podczas gdy Polska wprost przeciwnie – należy do najtańszych krajów UE.

Forbes.pl policzył „siłę nabywczą średniej płacy”, czyli ile dóbr możemy kupić w danym kraju za zarobione tam przeciętne wynagrodzenie i okazało się, że Polska wcale nie jest na takiej złej pozycji. Z krajów regionu lepsza okazała się tylko Słowenia, a słabiej zarabiający narodami okazali się także Portugalczycy czy Grecy. Tak policzona siła nabywcza okazała się już tylko prawie dwukrotnie niższa od niemieckiej (wcześniej różnica była czterokrotna) czy niecałe dwuipółkrotnie od szwajcarskiej (wcześniej sześciokrotnie).

Malkontenci w tym momencie przywołają argument, że przecież nie wszyscy zarabiają średnią płacę. I będą mieli rację, ale tylko częściowo. Według danych GUS przeciętna płaca jest nieosiągalna dla 2/3 pracujących, ale od wielu lat ta proporcja jest stała. To oznacza, że zarobki tych zarabiających poniżej średniej i tych zarabiających powyżej rosną w podobnym tempie.

Z płacą minimalną także w czołówce

W ostatnich latach o najmniej zarabiających niskowykwalifikowanych robotników dba bardzo mocno rząd. Co roku rośnie płaca minimalna i to w tempie niespotykanym nigdzie w Europie. Na 21 państw, które stosują płacę minimalną, Polska zajęła 12. miejsce pod względem jej wysokości. A spośród państw przyjętych do UE w 2004 roku wyższą od Polski płacą minimalną może pochwalić się jedynie Malta.

Mało wydajni

Przy rozważaniach o poziomach zarobków warto wspomnieć o wydajności pracy, która w Polsce jest niska. Według danych OECD za 2011 rok wynosi ona 43,5 proc. tego co w USA. Tymczasem w Niemczech i Francji wskaźnik ten przekracza 90 proc; wyższy jest także w Hiszpanii, Grecji i Portugalii. Szans na wyższe płace więc nie mamy, póki wskaźnik ten nie poszybuje w górę.

Komentarz Marek Muszyński, Forbes:

To naturalne, że zarabiamy mniej niż narody zachodnioeuropejskie. Dopóki nie osiągniemy zbliżonego poziomu PKB na mieszkańca, a wydajność pracy nie osiągnie poziomu państw wysokorozwiniętych, dopóty będziemy gonić pod tym względem starą Europę. To co niepokoi, to administracyjnie forsowany wzrost płacy minimalnej. Zgodnie z teorią ekonomii nadmierny wzrost minimalnego wynagrodzenia nie poprawia dobrobytu obywateli, a co najwyżej prowadzi do wzrostu bezrobocia.

No właśnie, a czy inni w Twojej branży zarabiają więcej czy mniej? Aby się o tym przekonać, weź udział w badaniu zarobków i porównaj swoje wynagrodzenie z pensjami innych specjalistów.