Sześć dni męczarni czy wzrost dochodów?

Zaproponowany przez PO projekt zmian w Kodeksie pracy wzbudził mnóstwo zamieszania. Związkowcy uważają, że doprowadzi do ustanowienia sześciodniowego tygodnia pracy. Pracodawcy twierdzą, że uelastyczni rynek pracy i przyczyni się do zwiększenia dochodów Polaków. A co o tym sądzą eksperci?

Obecnie pracownikowi, który w sobotę w godzinach nadliczbowych, pracodawca zobowiązany jest udzielić rekompensaty w postaci dnia wolnego do końca okresu rozliczeniowego. Nie zawsze jednak ma taką możliwość – okres rozliczeniowy może bowiem dobiegać końca, a pracownik może się rozchorować i przebywać na zwolnieniu. PO proponuje, by pracodawcy uzyskali możliwość wypłacenia pracownikowi za przepracowaną sobotę dodatku do wynagrodzenia.

Krótko mówiąc: jeśli pracownik nie może – lub nie chce – zrekompensować pracy w sobotę dniem wolnym, powinien otrzymać stosowne wynagrodzenie. Przedstawiając koncepcję, posłowie PO podali przykład osoby zarabiającej 4 tys. złotych brutto miesięcznie (podstawą wyliczenia dodatku jest wówczas 60 proc. wynagrodzenia). Taki pracownik za 8 nadliczbowych godzin przepracowanych w sobotę otrzymałby 304,76 zł brutto (215,64 zł netto).

Protesty i pochwały

Najsilniej protestują przeciwko proponowanym zmianom przedstawiciele związków zawodowych. Uważają, że projekt może być wstępem do wprowadzenie sześciodniowego tygodnia pracy, który niekorzystnie odbiłby się na zdrowiu pracowników, zaburzając równowagę pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. Obawiają się także, że nieuczciwi pracodawcy mogą nadużywać możliwości stwarzanych przez nowe prawo.

Obawy związkowców podziela także polityczna opozycja. – Zrobimy wszystko, by propozycja wydłużenia tygodnia pracy do sześciu dni nie weszła w życie – zapowiedział kilka dni temu rzecznik Sojuszu Lewicy Demokratycznej Dariusz Joński.

Inaczej propozycję zmian w Kodeksie pracy oceniają pracodawcy. Reprezentująca ich interesy Konfederacja Lewiatan uważa, że zmiany mogą przede wszystkim przyczynić się do wzrostu dochodów Polaków, którzy zamiast odbierania wolnego dnia za przepracowaną sobotę, będą mogli uzyskać za swój trud dodatkowe wynagrodzenie.

– Na wprowadzeniu tych zmian zyskają przede wszystkim pracownicy, gdyż nastąpi wyrównanie ich sytuacji prawnej. Obecnie osoby, którym przyjdzie pracować w sobotę, są w świetle prawa gorzej traktowane, ponieważ ich pracodawca ma obowiązek wyłącznie oddać im dzień wolny – mówiła Grażyna Spytek-Bandurska podczas konferencji prasowej organizacji. – W nadzwyczajnych sytuacjach pracodawcy nie mają, zgodnie z prawem, możliwości zrekompensować im tego dodatkiem z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych – wyjaśniła.

Eksperci: to dobry pomysł, ale…

O ocenę proponowanych zmian poprosiliśmy ekspertów ds. rynku pracy. Zapytaliśmy ich, czy wprowadzenie omawianych modyfikacji do Kodeksu pracy dałoby pracownikom szansę na zdobycie dodatkowego wynagrodzenia, czy też stworzyłoby niebezpieczne pole do nadużyć dla pracodawców.

– Generalnie to jest dobry pomysł, ponieważ obecne regulacje tworzą niepotrzebne utrudnienia – zwłaszcza w małych firmach, gdzie pracownika odbierającego dzień wolny nie zawsze jest łatwo zastąpić, oraz w firmach, w których występują przejściowe, np. sezonowe, okresy wzmożonej aktywności. W takich przedsiębiorstwach może to być jeden z powodów, dla których firmy wolą zatrudniać pracowników na zlecenia – mówi Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.

I sugeruje, w jaki sposób można by się zabezpieczyć przed matactwami:

– Ryzyko nadużyć można ograniczyć poprzez wymóg odpowiednio wysokiego przelicznika stawki wynagrodzenia należnego za dodatkową pracującą sobotę, tak by firmom opłacało się sięgać po to rozwiązanie wtedy, kiedy jest to naprawdę potrzebne, a nie w każdej sytuacji, co mogłoby prowadzić do nadużyć. Pomocne byłoby też ograniczenie od góry liczby takich dni, które pracodawca może zlecić pracownikowi w ramach danego okresu rozliczeniowego – tłumaczy Piotr Lewandowski.

W podobnym tonie wypowiada się Artur Skiba, prezes firmy rekrutacyjnej Antal International i wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia. Pomysł zmian ocenia pozytywnie, choć zaznacza, że nie ma gwarancji, iż nieuczciwi pracodawcy nie będą dopuszczali się nadużyć.

– Jeżeli intencją pomysłodawcy projektu jest umożliwienie pracodawcy wypłaty dodatku do wynagrodzenia za sobotnie nadgodziny, gdy nie będzie w stanie udzielić pracownikowi dnia wolnego do końca okresu rozliczeniowego, jest to pomysł warty uwagi. Jednak niezależnie od zmian w prawie musimy sobie zdać sprawę, że nawet przy obecnie panujących przepisach zawsze można trafić na nieuczciwego pracodawcę. Nigdy bowiem nie mamy gwarancji, że wprowadzenie jakichkolwiek zmian nie doprowadzi do nadużyć. Od kontrolowania tego, czy przepisy nie zostały złamane, są odpowiedzialne odpowiednie instytucje, jak np. Inspekcja Pracy – wyjaśnia Artur Skiba.

Proponowane zmiany pozytywnie ocenia także Krzysztof Inglot, rzecznik prasowy agencji Work Service. Zauważa jednak, że projekt wymaga uzupełniania o zapis, który skróci okres, w jakim pracownicy mieliby otrzymywać wynagrodzenie za nadgodziny.

– Proponowane zmiany w Kodeksie Pracy będą korzystne dla rynku pracy i uczciwe wobec pracowników. Niezbędne jest jednak spełnienie podstawowego warunku: rozliczanie nadgodzin powinno następować w czasie maksymalnie 4 miesięcy, a nie w okresie 12 miesięcy. Wówczas zmiana ta nie spowoduje, że pracodawcy będą uciekać od wypłacania dodatkowych wynagrodzeń, na przykład poprzez wydawanie dni wolnych od pracy w okresach przestojowych. W przypadku rozwiązania umowy o pracę pracownicy powinni mieć także wypłacone wynagrodzenia za dodatkowy czas pracy zamiast odbierania dni wolnych. Takie praktyki dadzą pracownikom poczucie sprawiedliwości i korzyści płynących ze zmiany Kodeksu pracy, ponieważ wynagrodzenia przewidziane za dodatkowy czas pracy są bardzo atrakcyjne – ocenia Krzysztof Inglot.

A co Wy sądzicie o propozycji zmian w Kodeksie pracy?